5 rzeczy, których nie założę nawet, jeśli będą modne

Moda co jakiś czas zatacza koło. To, co jeszcze do niedawna wydawało nam się śmieszne, niemodne i w złym guście dokładnie za kilka miesięcy robi furorę na światowych wybiegach. Oczywiście na topie utrzymuje się stosunkowo krótko. Po kilku tygodniach ustępuje miejsca kolejnym, mniej lub bardziej trafionym trendom.
Co w takiej sytuacji robi kobieta. Nie pamięta, że jeszcze do niedawna nienawidziła koloru różowego, że kropki ją pogrubiają, a słomiany kapelusz jest niewygodny. Kobieta, jako istota uległa poddaje się wpływom modowych igraszek i szybko zakochuje się w kolejnej jeszcze do niedawna znienawidzonej stylizacji.

Sama niejednokrotnie (żeby nie było) ulegałam takim dziwnym modom. Pamiętam ten dzień, kiedy założyłam pierwsze spodnie z wysokim stanem. Czułam się dziwnie bo te leżały zupełnie inaczej niż hitowe biodrówki. Później przyszedł czas na buciki z zaokrąglonym czubkiem i obcasem w tzw. kaczuszkę. Miałam tych butów chyba ze trzy pary. Dzisiaj nie założyłabym oczywiście żadnych. Dzisiaj, co będzie za kilka lat? Tego nie wiem. Pewnie ulegnę kolejnym trendom podszytym spojrzeniem Coco-Chanel.

Jestem uległa, o tak. Trendy modowe łykam, jak dziecko kolorowe żelki. Szybko zakochuje się w kolejnych sukienkach, torebkach, spodniach. Myślę sobie jednak, że w tym czarodziejskim gąszczu bibelotów, drobiazgów, dziwnych materiałów i innych znalazło by się kilka takich, których nie założyłabym nigdy-przenigdy.
Choćby mnie wołami ciągnęli. Nie i już. Jeśli chcecie wiedzieć, które to, poczytajcie poniżej:

1. Złote kalosze

W ogóle kalosze. Nie lubię ich, bo wyglądam w nich jak mała Mi. Tak na dobrą sprawę ten typ obuwia od dawien dawna był dedykowany ogrodnikom. Nie wiem dlaczego miałabym zatem przechadzać się w nich jak paw po mieście. Nie ważne, że niektóre Huntery kosztują nieźle ponad tysiaka. Dla mnie nigdy nie będą warte swojej ceny!

2. Opaska z kokardką

Lubię swobodne uczesania. Najlepiej niedbale związany kucyk, modny warkocz lub luźny kok. Ale skąd opaska z kokardką. Moje drogie Panie, taki bibelot jest niezły dla 10 letnich dziewczynek. U poważnych kobiet prezentuje się co najmniej śmiesznie. Z szykiem i elegancją nie ma nic wspólnego.

3. Sukienki – z mocno poszerzanym dołem

Ale nie te układające się w literę A. O nie, zupełnie nie te. Chodzi mi raczej o mocno falbaniaste baleriny, które powodują, że Twoje cztery litery dostają nagle olbrzymich rozmiarów. Do tego płaskie buty i jesteś załatwiona na Amen.

4. I love moro

Spoko, trend moro na kurtce, spodniach – jestem w stanie przeżyć, chociaż nie darzę go zbyt wielką miłością. Ale buty oficerskie? Nie. Odpada. Czuję się w nich jak w obuwiu ortopedycznym. Ni to ładnie, ni to wygodnie. Kiepski pomysł.

5. Biała kurtka – świecąca blaskiem skajkowego kiczu

Czyli skóra, fura i komóra. Trzy rzeczy, które oddają szyk tejże kurteczki. Nie lubię, nie założę i nie, nie czuję kompletnie tego trendu. Oby nigdy się nie pojawił!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *